"Przez blisko pięć lat każde święta i urodziny z mężem to była lekcja cierpliwości. Zamiast romantycznych prezentów, które wywołałyby u mnie uśmiech, zawsze trafiałam na coś w stylu nowego miksera albo suszarki do prania. Kiedy marzyłam o pięknych perfumach, dostawałam tani dezodorant z supermarketu. Myślałam, że nic się już nie zmieni, bo Janek to facet praktyczny do szpiku kości, a romantyzm to dla niego abstrakcja. Ale w końcu znalazłam sposób, żeby nasze prezenty naprawdę nas cieszyły. Teraz już nie muszę się obawiać, co znajdę pod choinką – a mąż może spać spokojnie, bo wie, że trafia w dziesiątkę".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Janek naprawdę nie miał pojęcia, jak robić prezenty
Janek to dobry człowiek, ale wybieranie prezentów to coś, co kompletnie nie jest w jego stylu. Każdy świąteczny sezon wyglądał tak samo – ja miałam cichą nadzieję, że może tym razem mnie zaskoczy, że w końcu trafi z czymś, co mnie naprawdę ucieszy. Ale za każdym razem lądowałam z czymś, co sprawdzało się raczej w kuchni niż w romantycznych chwilach. Mikser, nowy żelazko, jakieś akcesoria do łazienki; no nudy na pudy.
Kochanie, przecież to ci się przyda!
– słyszałam co roku, kiedy moje rozczarowanie było już aż nadto widoczne. Janek zawsze starał się tłumaczyć, że kupuje coś praktycznego, coś, co według niego faktycznie ma sens. W końcu nie wytrzymałam i szczerze mu powiedziałam, że wolałabym coś bardziej kobiecego, osobistego. Chyba zrobiło mu się przykro, bo od razu powiedział:
No wiesz, ja naprawdę nie wiem, jak robić takie prezenty. Może... może pomogłabyś mi jakoś?
I tak wpadłam na pomysł, który zmienił nasze święta.
Lista życzeń – niby banalne, ale działa
W tym roku przed świętami postanowiłam mu pomóc. Zamiast czekać, aż sam wymyśli coś, co mnie ucieszy (co było mało prawdopodobne), stworzyłam listę rzeczy, które naprawdę chciałabym dostać. Taką prostą, bez stresu i bez wielkich oczekiwań – spisałam kilka rzeczy, które wiem, że mi się przydadzą albo po prostu sprawią radość. Na początku patrzył na ten pomysł trochę niepewnie, ale ostatecznie przyznał, że to może być niezłe rozwiązanie.
Najlepsze jest to, że mój pomysł tak mu się spodobał, że... sam zrobił swoją listę: wysłał mi spis rzeczy, które chciałby dostać, i oczywiście wszystko było w jego stylu - praktyczne, proste, bez żadnych "romantycznych bzdur". Widziałam tam narzędzia, jakieś techniczne gadżety, kosmetyki. Zero szaleństw, ale on naprawdę cieszył się, że w końcu dostanie to, co chce, bez ryzyka, że kupię mu coś "niepotrzebnego".
Teraz w końcu wiem, że sprawię ci radość. Nie muszę się martwić, że znów kupię coś, co cię rozczaruje. To naprawdę ułatwia życie!
– powiedział, przeglądając moją listę.
Te listy to była naprawdę najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć. Zamiast stresować się, czy prezenty będą trafione, teraz po prostu wiemy, że dajemy sobie nawzajem coś, co sprawi radość. W końcu mamy spokój i możemy cieszyć się świąteczną atmosferą bez tych niewypowiedzianych oczekiwań i rozczarowań. Wcześniej nasze święta bywały pełne stresu, bo oboje baliśmy się, że prezenty nie spełnią oczekiwań – teraz świętujemy w całkiem innym nastroju.
Wiem, że może to brzmieć prosto, ale dla nas to naprawdę duża zmiana. Te listy sprawiły, że w końcu jesteśmy w stanie cieszyć się prezentami bez poczucia, że to "kolejny obowiązek do odhaczenia". Janek nie musi się martwić, że kupi coś, co mi się nie spodoba, a ja nie muszę ukrywać zawodu, kiedy pod choinką ląduje nowa patelnia zamiast pięknych perfum.
Spróbujcie tego sposobu, jeśli macie podobne problemy
Naprawdę polecam ten sposób każdemu, kto ma podobne problemy z prezentami. Jeśli wasza druga połówka ciągle nie trafia w wasz gust albo zawsze wybiera coś, co kompletnie nie pasuje, spróbujcie zrobić listy. To proste, a naprawdę daje mnóstwo radości. Czasem nie potrzeba wielkich romantycznych gestów – wystarczy, że oboje zrozumiecie, co naprawdę cieszy drugą osobę.
Dzięki naszym listom mamy w końcu święta pełne radości i spokoju. Teraz żadne z nas nie ma wątpliwości, że prezenty będą trafione, i możemy skupić się na tym, co naprawdę ważne – wspólnym czasie i bliskości.
Paula