"Po dziesięciu latach związku marzyłam o tym, żeby choć na chwilę poczuć się jak dawniej – blisko, ciepło, bez tej codziennej rutyny. Ugotowałam jego ulubione danie, wystroiłam się specjalnie dla niego i czekałam, aż wróci z pracy. Niestety, rzeczywistość była brutalna. Zostałam całkowicie zignorowana, a jego poranne słowa sprawiły, że zaczęłam poważnie zastanawiać się nad naszym związkiem".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Wystroiłam się na naszą rocznicę, ale on nawet nie spojrzał
Dziesięć lat razem – pomyślałam, że taka rocznica zasługuje na coś więcej niż zwykły wieczór. Chciałam przełamać naszą codzienną rutynę, spróbować odzyskać chociaż odrobinę tej iskry, którą mieliśmy na początku. W głowie miałam wizję romantycznej kolacji przy świecach, więc zrobiłam wszystko, żeby stworzyć wyjątkowy klimat.
Od rana szykowałam jego ulubioną zapiekankę, przygotowałam wino, wyciągnęłam świece. Potem przyszła pora na mnie – założyłam elegancką, czerwoną sukienkę, zrobiłam makijaż, zakręciłam włosy. Chciałam wyglądać tak, żeby przypomnieć mu, dlaczego kiedyś się we mnie zakochał.
Siedziałam przy stole i czekałam, aż wróci. Słyszę, jak otwiera drzwi – serce mi bije, bo myślę, że będzie zaskoczony, może przyniesie kwiaty… A on? Powiedział tylko "cześć", jak gdyby nigdy nic, i… poszedł do sypialni. Nawet nie spojrzał na mnie. Nawet nie zapytał, co się dzieje, dlaczego się tak wystroiłam. Po prostu położył się i zasnął.
Cały wieczór siedziałam przy tym pięknie przygotowanym stole sama, czując się jak idiotka. W sukience, którą założyłam specjalnie dla niego, z makijażem, który już dawno przestał mieć znaczenie. Moje wielkie plany zamieniły się w wielkie nic.
Rano dobił mnie jeszcze bardziej
Kiedy się obudził, liczyłam, że może w końcu zauważy, że coś było nie tak. Może przeprosi, może powie, że był zmęczony i nie pomyślał. Zamiast tego, spojrzał na mnie i rzucił coś, co jeszcze bardziej mnie zabolało:
A ty gdzieś byłaś wczoraj? Wyglądasz dziwnie…
Patrzył na mnie jak na obcą osobę, jakbym wróciła z jakiejś imprezy, a nie spędziła pół wieczoru, czekając na niego, żebyśmy razem uczcili naszą rocznicę. Próbowałam mu wyjaśnić, że to wszystko przygotowałam dla niego, że chciałam, żeby ten wieczór był wyjątkowy, a on kompletnie mnie zignorował.
I wiecie, co odpowiedział? Jeszcze większy cios:
Dorota, daj spokój. Dziesięć lat razem – czy naprawdę musimy się tym przejmować? Gratulacje, że wytrzymałaś tyle czasu, ale te wszystkie rocznicowe ceregiele są przereklamowane.
Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć. Dziesięć lat – i co? To wszystko nie znaczy dla niego nic? Cały mój wysiłek, wszystkie moje starania – wszystko poszło na marne. Nie wytrzymałam, wzięłam torebkę i wyszłam, zamykając drzwi za sobą. Przez kolejne dni spałam u przyjaciółki, próbując dojść do siebie po tym, co się wydarzyło.
Naprawdę nie wiem, czy chcę wrócić
Kilka dni poza domem dało mi trochę dystansu, ale także uświadomiło mi coś bardzo ważnego. Czułam się zraniona i rozczarowana. Kiedy przez dziesięć lat budujesz życie z kimś, kto nagle przestaje doceniać wszystko, co robisz, to jest naprawdę trudne do przyjęcia. Chciałam tylko jednego wieczoru, który by nas zbliżył, a zamiast tego poczułam się całkowicie zlekceważona.
Dorota, to nie jest tylko o tej jednej rocznicy. To chodzi o to, czy czujesz się dla niego ważna. Może to czas, żeby zastanowić się, czego tak naprawdę chcesz od tego związku
– powiedziała moja przyjaciółka Nela, kiedy jej opowiedziałam o wszystkim.
Słowa przyjaciółki trafiły mnie prosto w serce. Może rzeczywiście nie chodzi tu tylko o tę jedną kolację. Może to sygnał, że nasz związek po prostu się wypalił, że oboje żyjemy obok siebie, ale nie razem. Nie chcę wracać do domu, w którym jestem ignorowana. Chcę czuć, że jestem dla kogoś ważna, że moje starania mają znaczenie. A jeśli w tym związku tego nie ma, to chyba czas, żeby pomyśleć, czego tak naprawdę chcę od życia.
Teraz siedzę i próbuję dojść do siebie po tej brutalnej rocznicy. Wciąż nie wiem, czy wrócę, ale jedno wiem na pewno – zasługuję na więcej niż obojętność i brak szacunku.
Urszula