Na królewskim dworze wszystko jest grą, a oficjalne spotkania to tylko jej finałowy akt. Prawdziwe zasady ustalane są za zamkniętymi drzwiami, na długo przed błyskiem fleszy. Kiedy księżna Kate i królowa Camilla szykowały się na spotkanie z Donaldem Trumpem, jeden telefon był kluczowy – do biura Melanii Trump. Okazuje się, że bez jej "zgody" na strój, mogło dojść do dyplomatycznej katastrofy.
Telefon do Melanii Trump był kluczowy. Chodziło o jedną rzecz
Gdy Donald Trump i Melania Trump lądowali w Wielkiej Brytanii, cała brytyjska rodzina królewska była w pełnej gotowości. Na pierwszej linii frontu stali książę William i księżna Kate, a tuż za nimi królowa Camilla. Ale za perfekcyjnymi uśmiechami kryła się misternie zaplanowana operacja, której szczegóły zdradził dopiero były kamerdyner króla Karola III. Grant Harrold, człowiek, który zna dworskie sekrety od podszewki, rzucił światło na to, co działo się za kulisami.
Okazuje się, że zanim Kate i Camilla mogły choćby pomyśleć o wyborze sukienki, ich asystenci musieli chwycić za słuchawki. Telefon do biura Melanii był absolutnym obowiązkiem. Cel? Dowiedzieć się, w co ubierze się pierwsza dama USA, by przypadkiem nie popełnić modowego faux pas, które odbiłoby się echem na całym świecie. Harrold nie pozostawia złudzeń w rozmowie z "Daily Express", to była konieczność.
Najważniejsze jest to, by kobiety z rodziny królewskiej nie chciały założyć czegoś, co kłóciłoby się z kreacją Melanii. Biura Kate i królowej skontaktowały się z biurem Melanii, aby dowiedzieć się, jaki kolor stroju planuje założyć.
instagram.com/princeandprincessofwales
Modowa dyplomacja, czyli dlaczego jeden kolor mógł wywołać skandal
To nie fanaberia, a żelazna zasada dworskiej etykiety. W świecie, gdzie jedno zdjęcie jest warte więcej niż tysiąc słów, źle dobrany kolor sukienki może być dyplomatycznym wypowiedzeniem wojny. W ramach tego niepisanego protokołu gość honorowy ma absolutne pierwszeństwo. Chodziło o to, by uniknąć sytuacji, w której którakolwiek z pań z brytyjskiej monarchii zostanie oskarżona o próbę "kradzieży show" gościowi.
W praktyce oznaczało to, że ani ubiór księżnej Kate, ani kreacja królowej Camilli nie mogły być w tym samym kolorze co strój Melanii. Co więcej, musiały tworzyć z nim harmonijną całość, by na zdjęciach wszystko wyglądało perfekcyjnie. To cicha gra, w której stawką jest wizerunek całej monarchii, a porażka mogłaby zostać odebrana jako dyplomatyczny policzek.
Tak wyglądał efekt tajnych uzgodnień. Kate, Camilla i Melania w akcji
Efekt? Perfekcyjna harmonia, jak z podręcznika. Stylizacje Melanii Trump zawsze przyciągały uwagę, a tym razem nie było inaczej. Ubrana w czarną garsonkę, wyglądała jak postać z filmu noir, a jej ogromny kapelusz dodawał całości dramatyzmu. Na tym tle Kate w głębokim bordo prezentowała się po królewsku, a błękitna kreacja Camilli idealnie dopełniła paletę barw.
To było mistrzowskie zagranie. Trzy potężne kobiety, każda w innym kolorze, a jednak razem tworzące spójny, elegancki obraz. Ani jednej fałszywej nuty – widać, że telefony nie poszły na marne, a zakulisowa operacja zakończyła się pełnym sukcesem.