Franciszek Pieczka, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, gdyby żył, dziś świętowałby swoje 97 urodziny. Był nie tylko legendą polskiego kina i teatru, ale także człowiekiem, który do końca swoich dni pozostał wierny jednej kobiecie. Jego historia miłosna, choć mniej znana niż dorobek artystyczny, była wyjątkowa i pełna wzruszających momentów.
Franciszek Pieczka i jego historia miłości
Z okazji dnia urodzin Franciszka Pieczki, legendy polskiej kinematografii, wspominamy historię jego miłości, której nie przerwała nawet śmierć. Wszystko zaczęło się na początku lat 50., kiedy młody Pieczka kończył studia w warszawskiej szkole aktorskiej. Los zetknął go z pewną ambitną studentką dziennikarstwa. Spotkanie miało miejsce w dość nietypowych okolicznościach – w czasie awarii prądu. Kiedy Franciszek, chcąc pomóc, podszedł do skrzynki z korkami, okazało się, że ktoś już tam jest. Była to jego przyszła żona Henryka. Choć początkowo odrzuciła jego pomoc, między nimi narodziło się uczucie, które przetrwało dziesięciolecia.
Z kolegami adorowaliśmy wtedy Lidkę Korsakównę, która zagrała w „Przygodzie na Mariensztacie" i była słynna. Kiedy siedzieliśmy u niej, zgasło światło i poszedłem je naprawić. Przy skrzynce z korkami majstrowała moja przyszła małżonka. „Może koleżanka pozwoli sobie pomóc?" – zapytałem, ale nie pozwoliła. To była miłość od pierwszego wejrzenia, która trwała tyle lat.
- zwierzał się Franciszek w "Gościu Niedzielnym".
Ich związek rozwijał się dynamicznie, a w 1954 roku para stanęła na ślubnym kobiercu. Dwa lata później doczekali się pierwszego dziecka – córki Ilony. Franciszek Pieczka, mimo rozwijającej się kariery aktorskiej, zawsze starał się znaleźć czas dla rodziny. Jego żona przejęła na siebie obowiązki domowe, wspierając go w życiu zawodowym. Po 16 latach rodzina powiększyła się o syna Piotra. Chłopiec urodził się przedwcześnie, co było wielkim przeżyciem dla jego rodziców. Pieczka wspominał później, że obawiał się o życie syna, jednak los okazał się dla nich łaskawy.
Franciszek Pieczka i nietypowa miłość w środowisku aktorów
Franciszek Pieczka wielokrotnie podkreślał, że wśród aktorów był wyjątkiem – większość jego kolegów po fachu zmieniała partnerki, podczas gdy on trwał przy jednej miłości. Uważał, że prawdziwa więź opiera się na wzajemnym szacunku i gotowości do poświęceń.
Niestety, w 2004 roku jego żona odeszła po krótkiej chorobie, nie doczekawszy 50. rocznicy ich ślubu. Jej śmierć była dla aktora ogromnym ciosem.
Przeżyliśmy razem 50 lat! Umarła nagle, akurat w roku naszego jubileuszu.
- opowiadał w "Tele Tygodniu".
W wywiadach wielokrotnie podkreślał z żalem, jak bardzo za nią tęsknił i że to on chciał odejść pierwszy. Żona często śniła mu się po śmierci, a on wtedy żałował, że za życia zbyt rzadko mówił jej, jak bardzo ją kocha.
Za życia dawałem jej o tym znać uczynkami, ale bardzo rzadko bezpośrednio słowami. Teraz wiem, że ludzie powinni mówić sobie, że się kochają, bo życie szybko mija i nic się nie odstanie. Potem siedzi się jak ten Jańcio Wodnik i chce się cofnąć czas, ale to niemożliwe. Dlatego uważajmy, co robimy teraz.
- czytamy jego słowa na Viva.pl.
Choć po odejściu ukochanej Franciszek Pieczka nadal był aktywny zawodowo, nigdy nie ukrywał, że jego myśli często krążyły wokół przeszłości. Śmierci się nie bał – wierzył, że kiedyś ponownie spotka się ze swoją żoną.
Tylko proszę Boga, żeby odejść w miarę spokojnie, bez boleści. No i żeby później spotkać się z małżonką. Tam, na górze. Może już przygotowała dla mnie jakie przyjęcie? To by było fantastyczne!
– takie jego słowa zapisała Kasia Stoparczyk w książce "Jak mieć w życiu frajdę".
Odszedł 23 września 2022 roku, pozostawiając po sobie nie tylko wielką artystyczną spuściznę, ale także wzruszającą historię miłości, która przetrwała próbę czasu.