"Kiedy planowaliśmy nasze wesele, miałam nadzieję, że rodzice, jak to rodzice, zaoferują choć odrobinę wsparcia. Przecież to tradycja... Ale zamiast pomocy usłyszałam 'Wesele to zbędny wysiłek. Sami sobie poradzicie'. Kilka dni później dowiedziałam się, że już zarezerwowali wyjazd do Grecji – oczywiście w wersji all-inclusive".
Czy to ja coś źle rozumiem, czy to oni mają dziwną definicję priorytetów?
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"To wasz wybór, nie nasz problem"
Szczerze? Myślałam, że to będzie tylko formalność. W końcu rodzice od lat mówili, że kiedyś zorganizują mi "najpiękniejsze wesele". No więc przyszłam do nich z pomysłem – bez szaleństw, skromne przyjęcie, ale wiadomo, trochę organizacji i wsparcia potrzeba. I wiecie, co usłyszałam?
Ale my nie widzimy sensu angażowania się w coś, co trwa jeden dzień.
Nie widzą sensu?! A wakacje all-inclusive w pięciogwiazdkowym hotelu to już ma sens? No przepraszam bardzo, ale ta logika mnie rozłożyła na łopatki. Tym bardziej, że mama kilka dni wcześniej zachwycała się w internecie nowymi hotelowymi spa, które planują odwiedzić.
Wakacje tak, wesele nie
Najbardziej zabolało mnie to, że nawet nie próbowali zrozumieć, jak ważny jest ten dzień dla mnie i mojego narzeczonego. W końcu wesele to nie tylko "jeden dzień". To wspomnienia na całe życie, okazja, żeby zebrać rodzinę, uczcić miłość. Ale najwyraźniej dla moich rodziców ważniejsze są drinki z palemką i szwedzki stół.
Rozmawiałam o tym z przyjaciółką, która stwierdziła:
Wiesz co, u mnie było podobnie. Rodzice powiedzieli, że wolą zrobić remont łazienki niż angażować się w wesele. A potem zobaczyłam ich zdjęcia z weekendowego wypadu do spa. No błagam!
Czy to jest jakaś nowa moda wśród rodziców, żeby inwestować w siebie, a dzieci zostawiać z problemami na głowie?
"Ale przecież wy możecie sobie poradzić"
Nie uwierzycie, co zaproponowali mi na koniec rozmowy.
Jeśli chcecie mieć wesele, to zróbcie tak, jak wam wygodnie. Jesteście młodzi, wszystko przed wami.
SERIO?! To teraz jeszcze powinnam ich zaprosić jako gości honorowych i postawić im specjalny stolik z widokiem na fontannę czekoladową?
Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi o to, żeby moi rodzice załatwiali wszystko za mnie. Ale jakieś minimalne wsparcie, nawet symboliczne, byłoby czymś, czego się spodziewałam. Zwłaszcza że oni sami mieli wesele, które częściowo zorganizowali im ich rodzice.
Podwójne standardy – ktoś je wymyślił
Powiedzcie mi, czy tylko ja mam wrażenie, że nasi rodzice zaczęli żyć według zasady: "Teraz czas na naszą zabawę"? Owszem, mają prawo do swojego życia i przyjemności, ale czy nie powinni też pamiętać, że ich dzieci czasem potrzebują wsparcia?
Sąsiadka moich rodziców, pani Grażyna, powiedziała mi ostatnio:
Twoi rodzice to mają dobrze! Teraz młodzi sami wszystko załatwiają, a za moich czasów to rodzice musieli się zaangażować. A oni jeszcze narzekali!
No właśnie, czy to tak dużo wymagać, żeby chociaż trochę pomogli nam w organizacji tego dnia?
Może to ja mam zbyt tradycyjne podejście, ale wydaje mi się, że rodzice powinni być częścią tak ważnego dnia w życiu swoich dzieci.
Ilona