"Ja pracuję, ty zajmujesz się dziećmi" - mąż ma swoją wizję naszej rodziny"

"Ja pracuję, ty zajmujesz się dziećmi" - mąż ma swoją wizję naszej rodziny"

"Ja pracuję, ty zajmujesz się dziećmi" - mąż ma swoją wizję naszej rodziny"

canva.com

"Wyobraźcie sobie taką sytuację: ja, matka na pełnym etacie (czytaj: bez urlopu, bez L4, z nocnymi zmianami), proszę męża, żeby pobawił się z dziećmi albo pomógł w kąpieli. A on: patrzy na mnie, jakbym poprosiła go o lot w kosmos i rzuca: "Przecież ja pracuję na rodzinę, a dzieci są twoim obowiązkiem".

Reklama

Serio?! Czy ktoś tu zgubił instrukcję obsługi rodzicielstwa?

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

"Ja zarabiam, ty zajmujesz się dziećmi" – to chyba żart

Zacznijmy od tego, że wychowanie dzieci to nie spacer po parku. To bieganie, noszenie, gotowanie, pranie, a czasem negocjacje na poziomie ONZ, kiedy dwulatka chce założyć sandały w środku zimy. A co robi mój mąż? Wraca z pracy, siada na kanapie i z dumą oświadcza:

No, to teraz odpocznę. Ciężko dzisiaj było.

Naprawdę? A ja to niby co robiłam cały dzień? Siedziałam i popijałam kawkę, oglądając seriale? Jasne, czasem uda mi się usiąść na trzy minuty, ale zazwyczaj w tle leci melodia w stylu "Mamo, gdzie jest moja lalka?! Mamo, ona zjadła moją kanapkę! Mamo, chodź tu, bo kot ma dziwną minę!".

Zmęczona sprzątaniem żona, mąż na kanapie canva.com

Ostatnio usłyszałam od sąsiadki coś podobnego.

Wiesz, mój też uważa, że wychowanie dzieci to 'naturalna rola kobiety'. A jak zapytałam, czy w takim razie 'naturalną rolą mężczyzny' jest wynoszenie śmieci, to tylko zmienił temat.

Czy to jakaś uniwersalna przypadłość facetów?

Dzieci mają dwoje rodziców - chyba

Kiedyś w akcie desperacji postanowiłam uświadomić męża, jak wygląda mój dzień. Zostawiłam mu dzieci na dwie godziny, a sama pojechałam do sklepu (czytaj: na terapię w dziale z czekoladą). Wracam, a on siedzi na podłodze z miną, jakby właśnie przeżył apokalipsę.

To jest niemożliwe! Oni ciągle czegoś chcą!

– wykrzyczał na mój widok. No proszę, Sherlocku, czyżbyś właśnie odkrył, jak wygląda rzeczywistość?

Ale mimo to wciąż utrzymuje, że dzieci to "bardziej mój temat", bo ja spędzam z nimi więcej czasu. Tak jakby ich kąpanie czy zabawa przez pół godziny dziennie miały mu odebrać męski honor. Czy ktoś mi może wyjaśnić, skąd wzięło się to przekonanie, że obowiązki przy dzieciach są przypisane tylko do jednej osoby?

Zmęczona kobieta zasłania dłońmi twarz siedząc na kanapie wokół biegających dzieci canva.com

Bo w naszych czasach…

Oczywiście, teściowa nie pomaga. Na każde moje narzekanie odpowiada:

No, ale za moich czasów to nikt się nie czepiał, że mąż nie pomaga. To było normalne, że kobieta robiła wszystko przy dzieciach.

No tak, tylko że za twoich czasów, mamo, ludzie prali na tarach, a telewizja miała dwa kanały. Świat się zmienia, a z nim powinny zmieniać się też role rodziców.

Przyjaciółka, która ma podobny problem, skwitowała to tak:

Powiedz mi, dlaczego nasi faceci potrafią obsługiwać skomplikowane narzędzia, programować urządzenia i wygrywać w gry online, ale zmiana pieluchy to dla nich czarna magia?

Dobre pytanie, prawda?

Partnerstwo czy fikcja

Wiem, że mój mąż pracuje i jestem za to wdzięczna. Ale czy to znaczy, że rodzicielstwo jest na mojej wyłącznej liście obowiązków? Przecież dzieci mają dwoje rodziców, a ich wychowanie to wspólna sprawa. To nie jest tak, że jedna osoba rodzi, przewija, bawi, a druga odcina kupony i zbiera pochwały za "zapewnienie domu".

Naprawdę chciałabym zobaczyć więcej partnerstwa w naszym codziennym życiu. Bo jeśli oboje jesteśmy rodzicami, to powinniśmy oboje uczestniczyć w wychowywaniu dzieci. Nikt tu nie mówi o podziale 50/50, ale chociaż 70/30? Czy to naprawdę aż tak wiele?

Marta

Roksana Węgiel przedłużyła włosy. Koszt powala: "To miesięczna wypłata 80% społeczeństwa"
Źródło: instagram.com/hollywoodhair_official
Reklama
Reklama