"Wszystko zaczęło się od niewinnego pomysłu: ja, weekend z przyjaciółkami i chwila oddechu od codziennych obowiązków. To najwyraźniej za wiele, bo kiedy powiedziałam o tym partnerowi, usłyszałam: "Nie wypada matce bawić się samej".
O co tu chodzi? Czy po urodzeniu dziecka dostajemy jakąś niewidzialną obrożę, która każe nam siedzieć w domu i pielęgnować wizerunek "idealnej matki"?
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Będziesz się bawić, a ja co..."
Kiedy zaczęłam rozmowę o wyjeździe, byłam pełna optymizmu. Myślałam, że mój partner przyjmie to z zrozumieniem, a może nawet powie: "Super pomysł, odpocznij sobie". Ale nie. Zamiast tego spojrzał na mnie, jakbym zaproponowała porzucenie rodziny i wstąpienie do cyrku.
Jak to – weekend? A dzieci? A ja? To ja mam z nimi zostać?
No tak, bo przecież zajęcie się własnymi dziećmi przez dwa dni to już jakiś heroiczny wyczyn. Co ciekawe, kiedy to on idzie z kolegami na mecz albo do pubu, wszystko jest w porządku.
Przecież każdy potrzebuje odpoczynku
– mówi wtedy z poważną miną. Aha, czyli ja nie potrzebuję, bo jestem matką?
"Matka roku" zawsze w domu
Mam wrażenie, że w oczach niektórych ludzi matka to jakiś inny gatunek. Taki, który nie potrzebuje odpoczynku, relaksu ani czasu dla siebie. Bo przecież "matka ma obowiązki". A najważniejszym z nich jest najwyraźniej niewychodzenie z domu, chyba że na plac zabaw albo po zakupy.
Moja znajoma Anka miała podobną sytuację. Kiedy zaproponowała mężowi, że pojedzie na weekend do spa z siostrą, usłyszała:
Nie sądzisz, że to trochę nieodpowiedzialne? Co ludzie pomyślą?
No tak, bo sąsiedzi z klatki z pewnością będą debatować przy herbacie, że Anka ośmieliła się zrobić coś dla siebie.
Najbardziej rozbraja mnie argument, że "nie wypada". A co to w ogóle znaczy, że nie wypada? Czy jest jakaś tajna księga zasad dla matek, gdzie zapisano, że od momentu narodzin dziecka kobieta traci prawo do własnego życia? Czy ktoś mi może pokazać ten przepis? Bo naprawdę chętnie bym go przeczytała i... spaliła.
Ostatnio, podczas rozmowy przy kawie, koleżanka rzuciła:
Wiesz, myślę, że faceci po prostu boją się, że damy sobie świetnie radę bez nich. Jak zobaczą, że potrafimy się bawić, odpoczywać i jeszcze wyglądać na zadowolone, to nagle ich ego się kurczy.
Coś w tym jest, prawda?
Gdy wyjazd matki to koniec świata
Nie zrozumcie mnie źle – uwielbiam moje dzieci i rodzinne życie, ale to nie znaczy, że nie potrzebuję chwili przerwy. Zresztą, szczęśliwa i wypoczęta mama to lepsza mama, prawda? Dlaczego więc niektórzy widzą w tym problem?
Najgorsze jest to, że wiele kobiet rezygnuje z takich pomysłów tylko dlatego, że ktoś wmawia im, że "to nie wypada". Czy naprawdę musimy zawsze spełniać oczekiwania innych, zamiast pomyśleć o sobie?
Ewelina