"Nie widziałam mamy od ponad roku. Pracuje za granicą i rzadko ma okazję przyjechać, więc kiedy zadzwoniła z radosną nowiną, że ma tydzień wolnego i chciałaby spędzić go u nas, nie wahałam się ani chwili. Byłam zachwycona... Mój mąż - mniej. Dużo mniej".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Ale jak... cały tydzień..."
Odkąd mama wyjechała do Niemiec, żeby tam pracować, nasze kontakty ograniczały się do rozmów telefonicznych i wideoczatów. Czasem zdarzało się, że nie widziałyśmy się nawet przez kilkanaście miesięcy, więc kiedy powiedziała, że w końcu ma wolne i chciałaby je spędzić z nami, byłam przeszczęśliwa.
Z radością oznajmiłam mężowi, że mama przyjeżdża na cały tydzień i że zamieszka u nas. Spodziewałam się entuzjazmu, może nawet lekkiej ekscytacji, bo przecież to dobra wiadomość. W końcu rodzina to rodzina, prawda?
A mój mąż na to: "Ale… cały tydzień?"
Jakby właśnie się dowiedział, że ogłosiłam lokowanie w naszym domu obozu uchodźców.
canva.com
"A może by tak hotel..."
Patrzył na mnie, jakbym oszalała. Przecież mamy tylko jedno mieszkanie, jedno życie i jeden telewizor – jak on to wytrzyma?
Zaczął kombinować.
Może mama wolałaby zatrzymać się u twojej siostry?
Może lepiej hotel? Wiesz, żeby miała swobodę
A może krócej?
Wtedy dotarło do mnie, że on wcale nie jest przeciwny wizycie mojej mamy – on jest przeciwny temu, że będzie ona miała realny wpływ na jego codzienność.
No bo jak to tak, ktoś inny w domu? Ktoś, kto może mieć własne zdanie na temat tego, co jemy na obiad i czy naprawdę trzeba zostawiać skarpetki przy kanapie?
"Ja nie mam nic przeciwko, ale…"
Oczywiście, żeby nie wyjść na złego zięcia, mąż próbował to ubrać w bardziej dyplomatyczne słowa. "Ja nie mam nic przeciwko, ale…" – i tu następowała lista powodów, dla których to jednak może nie najlepszy pomysł.
Na przykład:
Będziesz musiała się nią zajmować, a wiesz, że masz dużo na głowie.
Albo:
Będzie jej niewygodnie, u nas nie ma takiej przestrzeni.
I mój faworyt:
No i ja nie wiem, czy ona się nie będzie nudzić.
Tak, jasne. Moja mama czekała na ten wyjazd, ale na pewno woli siedzieć sama w hotelu, zamiast pobyć z własną córką i wnukami.
canva.com
Będziemy musieli się dostosować
Po kilku dniach marudzenia w końcu padło sedno sprawy. "Będziemy musieli się dostosować" – jęknął, jakby właśnie oznajmił mi, że musimy się przeprowadzić do jaskini bez Wi-Fi.
Czyli o to chodziło. Nie o samą mamę, nie o wizytę, ale o to, że jego święta męska rutyna może zostać zaburzona.
Że ktoś zobaczy, że jednak da się umyć naczynia od razu po obiedzie, że skarpetki mogą trafić do kosza na pranie bez pośredniego etapu na podłodze, że seriale mogą być oglądane w towarzystwie, a nie w pozycji "leżę i scrolluję".
A mama przyjechała
Finalnie mama przyjechała i… świat się nie zawalił.
Mąż przeżył, telewizor nie eksplodował, a nawet – o zgrozo – nauczył się parzyć jej ulubioną herbatę.
A kiedy wyjeżdżała, rzucił, że "w sumie fajnie było".
No, tego to się akurat nie spodziewałam.
Monika