Polska scena polityczna zawrzała po tym, jak na jaw wyszło tajne, nocne spotkanie Szymona Hołowni z Jarosławem Kaczyńskim. Od kilku dni spekuluje się o zdradzie i nowej koalicji, która mogłaby obalić rząd Donalda Tuska. Marszałek Sejmu w końcu przerwał milczenie, ale jego tłumaczenia tylko dolały oliwy do ognia, wywołując wściekłość koalicjantów i otwarty bunt we własnej partii.
Nocne rozmowy, które wstrząsnęły koalicją
Wszystko wydarzyło się w nocy z czwartku na piątek w prywatnym mieszkaniu europosła PiS, Adama Bielana. To tam, z dala od ciekawskich oczu, doszło do spotkania, które wstrząsnęło fundamentami obecnej koalicji rządzącej. Przy jednym stole usiedli lider Polski 2050 i marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, oraz prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński. Według doniesień mediów, w rozmowach uczestniczył także wicemarszałek Senatu z PSL, Michał Kamiński.
Konspiracyjna atmosfera – późna noc, prywatny apartament, liderzy formalnie wrogich obozów – natychmiast wywołała falę spekulacji. Czy to początek końca rządu Donalda Tuska? Czy Szymon Hołownia negocjuje nową większość i stanowisko dla siebie? Te pytania zdominowały polską politykę, a oliwy do ognia dolał ironiczny komentarz Bartosza Arłukowicza z Koalicji Obywatelskiej:
Bo rozumiem, że po to się panowie spotkali, ale nie po to, żeby jeść nocną porą.
AKPA
Oficjalna linia obrony Hołowni. "Błędem było tylko miejsce"
W obliczu narastającego kryzysu Szymon Hołownia zwołał konferencję prasową, by, jak sam stwierdził, "przeciąć wszystkie wątpliwości". Marszałek Sejmu z całą mocą zaprzeczył, jakoby prowadził rozmowy o stworzeniu nowej koalicji. Zapewnił, że nie otrzymał propozycji objęcia fotela premiera ani utrzymania stanowiska marszałka po upływie jego kadencji. Bronił samego faktu rozmowy z opozycją, tłumacząc to potrzebą dialogu w obliczu głębokiego kryzysu ustrojowego.
Jednak niemal jednym tchem, zaprzeczając tajnym paktom, Szymon Hołownia postawił twarde warunki obecnym koalicjantom, eskalując swoje żądania wewnątrz rządu. Pokazuje to jego grę na dwóch frontach: z jednej strony uspokaja nastroje, z drugiej – wykorzystuje kryzys do wzmocnienia swojej pozycji.
Będę walczył o pozycję dla Polski 2050 w tym rządzie — taką, jaka jej się należy. Będziemy walczyli o wicepremiera dla Polski 2050. Nie ma tego zapisanego w umowie koalicyjnej, ale uważamy to za naturalne.
Dziennikarze ujawniają kulisy. "Hołownia walczył o stołek dla siebie"
Oficjalna wersja marszałka Sejmu mocno kontrastuje jednak z ustaleniami dziennikarzy, którzy dotarli do kulis rozmów. Według informacji Onetu, spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim nie było jednorazowym incydentem, a tematem rozmów miało być nic innego jak obalenie rządu Donalda Tuska i stworzenie nowego "rządu technicznego". Stawką miało być stanowisko premiera dla samego Hołowni.
Te doniesienia zdają się potwierdzać anonimowe głosy z wewnątrz Polski 2050. Jeden z posłów partii w rozmowie z Onetem gorzko podsumował działania swojego lidera, mówiąc wprost, o co toczyła się gra.
Wszystko wskazuje na to, że Szymon walczy już teraz tylko o stołek dla siebie.
Wiarygodności oficjalnym tłumaczeniom nie dodają słowa gospodarza spotkania, Adama Bielana, który w rozmowie z WP stwierdził, że Hołownia "zdaje sobie sprawę, że zgodnie z umową koalicyjną ten fotel straci w listopadzie". To sugestia, że marszałek szuka dla siebie alternatywy, co czyni jego grę o wiele bardziej osobistą, niż chciałby to przedstawić.
Ma gość talent, ale chyba nie do polityki. https://t.co/2iECnzkPpq
— Roman Giertych (@GiertychRoman) July 7, 2025
Lawina komentarzy. "Mylenie ratowania Polski z ratowaniem stołka"
Tłumaczenia Szymona Hołowni nie przekonały sceny politycznej, która zareagowała mieszaniną drwiny i oburzenia. Komentarze polityków z innych partii pokazują, w jak wielkiej izolacji znalazł się marszałek Sejmu. Kamila Gasiuk-Pihowicz z KO nie zostawiła na nim suchej nitki.
żeby mylić ratowanie Polski z ratowaniem swojego stołka to naprawdę trzeba mieć talent
Wtórował jej Roman Giertych, który złośliwie ocenił polityczne zdolności lidera Polski 2050.
Ma gość talent, ale chyba nie do polityki
Najmocniejszy, choć subtelny cios, zadał sam premier. Donald Tusk w wymownym wpisie na Twitterze, nie wymieniając Hołowni z nazwiska, dał jasno do zrozumienia, co myśli o lojalności swojego koalicjanta.
Jak widzicie, utrzymanie koalicji jest trudne, ale możliwe... Wymaga oczywiście odwagi i lojalności. Mimo znanych Wam trudności, zrealizuję to zadanie.
Jak widzicie, utrzymanie koalicji jest trudne, ale możliwe, podobnie jak przebudowa rządu i uzgodnienie strategii, która pozwoli przejść do ofensywy po przegranej w wyborach prezydenckich. Wymaga oczywiście odwagi i lojalności. Mimo znanych Wam trudności, zrealizuję to zadanie.
— Donald Tusk (@donaldtusk) July 5, 2025
Bunt w partii Hołowni. Groźba rozłamu i głosowanie, które obnażyło wszystko
Tajemnicze spotkania lidera wywołały prawdziwe trzęsienie ziemi w jego własnym ugrupowaniu. Jak udało nam się ustalić, w Polsce 2050 doszło do ostrego sporu, a groźba rozłamu stała się bardziej realna niż kiedykolwiek. W partii powstały dwie, wzajemnie wykluczające się wersje uchwały: jedna dająca Hołowni wolną rękę do rozmów, a druga kategorycznie odcinająca się od jakichkolwiek negocjacji z PiS.
Głosowanie rady krajowej obnażyło, jak głęboki jest podział. Wersja liberalniejsza dla lidera wygrała przewagą zaledwie trzech głosów – 24 do 21. To druzgocący dowód na to, że prawie połowa partyjnych władz nie ufa swojemu przewodniczącemu. Wśród głównych oponentów rozmów z PiS znaleźli się kluczowi politycy, tacy jak Michał Kobosko, Joanna Mucha i Ryszard Petru. Co więcej, za publiczną krytykę działań lidera z klubu został zawieszony poseł Tomasz Zimoch. To pokazuje, że Szymon Hołownia siłą próbuje zdusić bunt w partii, ale pęknięcia są już zbyt głębokie, by dało się je zatuszować.