Marek Jakubiak podczas debaty prezydenckiej zaliczył sporą wpadkę. Kiedy ten miał zadać pytanie Joannie Senyszyn, najpierw wziął wdech i puścił bąka. Z racji, że miał już włączony mikrofon, wszystko było słychać, także na wizji. Sam zainteresowany przeszedł do zadawania pytania jak gdyby nigdy nic. Z kolei kontrkandydaci, jak i inne osoby obecne w studiu zachowały klasę i udawały, że sytuacja nie miała miejsca.
Debata prezydencka w TVP
W zeszły poniedziałek wieczorem odbyła się ostatnia już debata prezydencka z udziałem wszystkich kandydatów w siedzibie Telewizji Polskiej. Kto widział, ten wie, że odbyły się tam prawdziwe cyrki na debacie: grilowanie prowadzącej, niedozwolone gadżety gości i Sławek z nietypową fryzurą. Jednak najciekawsza zawsze jest część pytań wzajemnych. Tak też było i tym razem.
Nie tylko w przypadku Karola Nawrockiego, który zaliczył regularny grill na debacie w 4 aktach: Rafał Trzaskowski nazwał go decyzją prezesa, Szymon Hołownia kłamcą, Magdalena Biejat cwaniakiem, a Artur Bartosiewicz go zakasował przez brak podstawowej wiedzy. Choć i te sytuacje były godne uwagi, nic nie "przebije" Marka Jakubiaka, który zaliczył wpadkę roku.
Marek Jakubiak zaliczył wpadkę roku i puścił głośnego bączura na debacie
Reprezentant Federacji dla Rzeczpospolitej w drugiej połowie debaty, kiedy miał zadać pytanie Joannie Senyszyn, zaliczył wpadkę. Po wywołaniu go do aktywności polityk najpierw zebrał się w sobie, wziął wdech i puścił głośnego bąka. Potem jak gdyby nigdy nic przemówił do kandydatki na prezydenta.
Tę sytuację można zobaczyć i przede wszystkim usłyszeć na nagraniu zamieszczonym poniżej. Wideo pochodzi z konta na YouTube TVP. Wspomniany fragment rozpoczyna się w 2:15:13 minucie.
Trzeba przyznać, że inni kontrkandydaci i dziennikarze wykazali się niebywałą klasą i udawali, że sytuacja nie miała miejsca.