Choć dla milionów widzów Carmen Silvera na zawsze pozostanie ekscentryczną Edith Artois z serialu "’Allo ’Allo", to za kulisami jej życia kryła się historia pełna bólu, niezrealizowanych marzeń i nieoczekiwanych zwrotów losu. Artystka, która na ekranie bawiła i rozczulała, prywatnie zmagała się z wieloma wyzwaniami, które całkowicie kontrastowały z jej komediowym wizerunkiem.
Carmen Silvera i jej miłość do sceny
Urodzona w Kanadzie Carmen Silvera dzieciństwo spędziła w Anglii. Już jako dziewczynka przejawiała nieprzeciętny talent sceniczny. Po wybuchu wojny omal nie straciła życia, gdy musiała się ewakuować. W ostatniej chwili kazano jej płynąć do Kanady drugim statkiem. Ten pierwszy został zaatakowany i zatopiony przez wroga.
Jej dziecięce marzenia wiązały się z tańcem, co udało jej się częściowo zrealizować podczas pobytu w Kanadzie w czasie wojny – studiowała balet i występowała w spektaklach. Jej kariera jednak na dobre rozkwitła dopiero po powrocie do Wielkiej Brytanii, gdy rozpoczęła edukację aktorską i zaangażowała się w teatr.
Zanim świat poznał ją jako żonę Renégo, Silvera pojawiała się w wielu popularnych produkcjach telewizyjnych – od "Doktora Who", przez "Z-Cars", po "Play for Today". Prawdziwą sławę przyniósł jej jednak dopiero serial "Allo ’Allo", gdzie stworzyła niezapomnianą, pełną temperamentu i wdzięku postać. Choć Edith często była przedstawiana jako łatwowierna i nieporadna, sama Carmen była kobietą silną i pełną klasy.
youtube.com
Życie Carmen Silvery nie było usłane różami
Jej życie prywatne przyniosło jej dużo smutku. Związała się z Johnem Cunliffe’em, kolegą z teatru. Ich miłość wiązała się z wielkimi nadziejami, jednak poronienie dziecka przekreśliło ich wspólne plany. Związek szybko się rozpadł. Po rozwodzie Carmen nie zdecydowała się już na nowe relacje – postawiła wszystko na karierę i scenę, która stała się dla niej azylem.
W ostatnich latach życia zmagała się z poważną chorobą – zdiagnozowano u niej raka płuc. Mimo choroby zachowała godność i spokój. Zmarła latem 2002 roku w Domu Aktora w Londynie, otoczona opieką i szacunkiem przyjaciół.
Gorden Kaye — odtwórca roli jej męża ze słynnego serialu, tak wspomina jej ostatnie dni:
Rozmawialiśmy w dniu jej 80. urodzin. Była pogodna, pełna życia i energii. Wciąż mieliśmy nadzieję, że lekarze się mylą. Myślałem, że spotkamy się za pięć lat i będziemy się z tego śmiać. Niestety, los zdecydował inaczej. Nie byliśmy na to przygotowani – odeszła zbyt wcześnie. Była wspaniałą przyjaciółką.
- czytamy jego słowa na Viva.pl.
Dla fanów i współpracowników była kimś więcej niż tylko aktorką – była duszą zespołu, osobą o niepowtarzalnym uroku i inteligencji. Jej dziedzictwo istnieje nie tylko w odcinkach kultowego serialu, ale również w pamięci tych, którzy mieli okazję ją poznać.