Andrzej Duda kiwa sędziom paluszkiem. Zapowiada masowe czystki i pozbawienie zawodu, a jako przykład podaje cytat o... wieszaniu za zdradę. "W tych słowach jest prawda" – komentuje prezydent. To retoryka rodem z reżimów autorytarnych, gdzie oskarżenie o "zdradę" jest narzędziem do eliminacji przeciwników. Takie metody stosuje się m.in. w Iranie.
Kończący kadencję Andrzej Duda od lat jest w ostrym sporze z częścią środowiska prawniczego, które zarzuca mu łamanie konstytucji, zwłaszcza w kontekście kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego z lat 2015-2016. W wywiadzie dla Otwartej Konserwy, Nowego Ładu i Klubu Jagiellońskiego prezydent przeszedł jednak samego siebie, serwując jeden z najdobitniejszych ataków na wymiar sprawiedliwości w historii III RP.
Prezydent zdecydowanie nie lubi sędziów
Głównym celem słów prezydenta było środowisko sędziowskie, któremu zagroził bezprecedensową czystką. Andrzej Duda nie pozostawił złudzeń co do swoich intencji, jeśli sędziowie się "nie opamiętają".
Powiem tak: jeżeli to środowisko nie opamięta się i nie zrobi samo resetu, to skończy się na tym, że trzeba będzie wszystkich tych ludzi wyrzucić ze stanu sędziowskiego, bez prawa do stanu spoczynku. Podkreślam to. Być może przyjdzie wreszcie taki dzień, że trzeba będzie po prostu to zrobić.
Według prezydenta, bunt sędziów to nic innego jak reakcja na "odepchnięcie od koryta". Zarzucił im, że łamią etykę zawodową, angażując się politycznie.
Ja idę do sądu i przede mną siedzi anonimowy dla mnie sędzia, którego poglądów nie znam
– mówił, sugerując, że dziś jest inaczej, a sędziowie stali się stroną politycznego sporu.
instagram.com/andrzejduda/
Duda o karaniu za zdradę. "W tych słowach jest prawda"
To jednak nie groźby czystek wstrząsnęły opinią publiczną najbardziej. Andrzej Duda poszedł o krok dalej, przywołując słowa, które usłyszał od anonimowego rozmówcy:
Wie pan, dlaczego w Polsce jest tyle zdrady i warcholstwa bezczelnego? Ponieważ dawno nikogo nie pow**sz*no za zdradę.
Prezydent nie tylko nie zdystansował się od tej szokującej wypowiedzi, ale wprost ją poparł.
To straszne, ale w tych słowach jest prawda. [...] Kara ma również walor odstraszający
– stwierdził, wywołując falę oburzenia. Takie słowa w ustach głowy państwa demokratycznego kraju są absolutnym precedensem.
Retoryka jak z Iranu - tak tłumi się niezależność
Słowa o "wi*sz*niu za zdradę" i zapowiedzi masowych czystek to nie tylko szokująca retoryka. To narzędzia żywcem wyjęte z podręcznika dla autorytarnych reżimów. Porównanie do Iranu nie jest przypadkowe. To właśnie tam oskarżenia o "zdradę", "prowadzenie wojny z Bogiem" czy "korupcję na ziemi" są na porządku dziennym i służą do eliminacji przeciwników politycznych, aktywistów i niezależnych głosów.
W reżimie irańskim aparat państwa, w tym sądy, jest używany do tłumienia sprzeciwu. Szczególnie nasiliło się to po protestach "Kobieta, Życie, Wolność". Prawa człowieka w Iranie są regularnie łamane, a podstawą wyroków, w tym kary śmierci, często stają się wymuszone zeznania, nagrywane i emitowane w państwowej telewizji. Asghar Jahangir, rzecznik irańskiego sądownictwa, wprost zapowiadał, że osoby "współpracujące z wrogimi państwami spotkają się ze stanowczą reakcją". To pokazuje, jak cienka jest granica między retoryką o "zdrajcach" a realną przemocą państwa.
Na słowa prezydenta natychmiast zareagowali politycy Koalicji Obywatelskiej. "W*esz*ć sędziów? Tego nie sugeruje żaden demokratyczny prezydent. To haniebne, niebezpieczne i absolutnie niedopuszczalne" – napisała europosłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz. Z kolei Roman Giertych ostrzegł: "Te słowa skończą się jakimś zab*jstw*m politycznym". Wywiad Andrzeja Dudy na długo pozostanie mrocznym świadectwem tego, jak daleko może posunąć się populizm w ataku na niezależne instytucje i jak niebezpiecznie blisko jest od słów do czynów.