Dariusz Kamys, czyli szwagier Joanny Kołaczkowskiej, wygłosił poruszającą przemowę na pogrzebie artystki kabaretowej. W pewnym momencie wspomniał o fałszywych przyjaciołach.
Dariusz Kamys wygłosił poruszającą przemowę na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej
Śmierć Joanny Kołaczkowskiej odbiła się w mediach szerokim echem. Nic dziwnego, że na pogrzebie, który odbył się 28 lipca 2025 roku, zjawiły się tłumy: Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej. Artystkę kabaretową pożegnali najbliżsi i znani przyjaciele: Ada Borek, Emilia Krakowska i nie tylko.
Uroczystości pogrzebowe Joanny Kołaczkowskiej rozpoczęły się o godz. 11 od mszy żałobnej w kościele św. Karola Boromeusza w Warszawie, jednak następnie, zgodnie z jej wolą, odbył się pogrzeb świecki w sali pożegnań Cmentarza Wojskowego na Powązkach, który obfitował we wzruszające przemowy: Tak wyglądał humanistyczny pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej: Tadla i Steczkowska całe we łzach. Nagle wszyscy usłyszeli głos zmarłej.
Jedną z takich przemów wygłosił Dariusz Kamys, członek kabaretu Hrabi. Dariusz Kamys był jednak związany także prywatnie z Joanną Kołaczkowską - był jej szwagrem (mężem siostry) i przyjacielem.
AKPA
Już początek przemowy Dariusza Kamysa był wzruszający.
Jesteśmy tu, chociaż wcale tego nie chcemy. Bo nie tak miało być. Nie w tym terminie, nie w tej sali i nie w tych okolicznościach
- mówił.
Kabareciarz wspominał o tym, jak pracowało się z Joanną Kołaczkowską.
Oj Aśka, Aśka... miałaś nadświadomość sceniczną. Wiecie, co to jest? To było coś absolutnie genialnego. Aśka potrafiła grać na scenie. Robiła to świetnie, wszyscy wiecie. Ale oprócz tego potrafiła nas reżyserować... Cudownie było się z tobą Aśka zgotować. Oczywiście najczęściej to za jej sprawą. I pamiętam to szelmowskie spojrzenie, takie zadowolenie. Patrzyła prosto w oczy, te iskierki i widać było, jak ją to cieszy. A nas oczywiście też
- opowiadał.
AKPA
Szwagier Joanny Kołaczkowskiej opowiedział zgromadzonym także, jaka prywatnie była Joanna Kołaczkowska. Czasem była zbyt ufna.
Byłaś otwarta, ufna dla ludzi, choć czasem Cię to raniło. Czasem byłaś wykorzystywana. Ale Ty się nie zmieniłaś. Nie zbudowałaś muru. Wręcz przeciwnie. Twoje drzwi były zawsze otwarte i serce też. I właśnie dlatego teraz tutaj nas tylu jest. Bo dotknęłaś wszystkich naszych serc. Straciliśmy nie tylko wielką artystkę. Straciliśmy kogoś niezwykle bliskiego, najbliższego
- mówił.
Dariusz Kamys o fałszywych przyjaciołach Joanny Kołaczkowskiej
Dariusz Kamys wypowiedział także nieco gorzkie słowa o fałszywych przyjaciołach Joanny Kołaczkowskiej. Okazuje się, że tuż po śmierci aktorki nie brakowało osób, które chciały ogrzać się w jej blasku. Jednak prawdziwi przyjaciele to ci, którzy byli przy niej naprawdę.
Zaraz po Twojej śmierci pojawiło się sporo "przyjaciół" z gotowymi przemowami, wspomnieniami i teoriami. Czasem ta deklarowana przyjaźń mijała się nawet z faktami o Tobie. Przyjaźń to nie jest deklaracja. To bycie przy, to czułość, zaufanie, troska. Bez fleszy, bez splendoru. Bez zasięgowych profitów. Prawdziwi przyjaciele byli z nami, przy Tobie, po cichu, w domu, przy łóżku, przy herbacie, przy telefonie, przy biurku, przy Twoim odchodzeniu. Jeszcze raz chciałbym tym wszystkim podziękować, którzy byli z nami
- mówił.
Na koniec członek kabaretu Hrabi nawiązał do dorobku artystycznego zmarłej. Nie da się ukryć, że Joanna Kołaczkowska była jedyna w swoim rodzaju.
Dawałaś ulgę, dawałaś nadzieję, dawałaś siebie, a do ludzi mówiłaś w taki sposób, że każdy z widzów czuł się tym jedynym, do którego Ty mówisz. Nie czuł się elementem masy, ale czuł się indywidualnie
- zakończył.
