Poranek 30 października 2025 roku w Polsce rozpoczął się od potężnego alarmu. Gdy miliony Polaków szykowały się do pracy, na niebie poderwano wojskowe myśliwce, a Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wydała pilny komunikat o zamknięciu dwóch lotnisk na wschodzie kraju. Na terminalach zapanował chaos, a pasażerowie zadają jedno pytanie: co się dzieje?
Alarm nad Polską. Lotniska w Radomiu i Lublinie nagle zamknięte
Wszystko zaczęło się w czwartek rano od krótkiego, ale mrożącego krew w żyłach komunikatu. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej (PAŻP) poinformowała o natychmiastowym i tymczasowym zamknięciu dwóch kluczowych lotnisk we wschodniej Polsce. Decyzja dotknęła porty lotnicze w Radomiu i Lublinie, wprowadzając natychmiastowe ograniczenia w ruchu cywilnym.
W oficjalnym komunikacie PAŻP wyjaśniła, że decyzja została podjęta w porozumieniu ze służbami wojskowymi i ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa w regionie. Nie sprecyzowano jednak, jak długo potrwają utrudnienia, co tylko spotęgowało niepewność wśród podróżnych.
Z powodu konieczności zapewnienia swobody operowania lotnictwa wojskowego, lotniska w Radomiu i Lublinie zostały zamknięte na czas działań.
To zdawkowe oświadczenie było jednak dopiero początkiem.
Z powodu konieczności zapewnienia swobody operowania lotnictwa wojskowego lotniska w Radomiu i Lublinie zostały zamknięte na czas działań
— PANSA (@PANSA_PL) October 30, 2025
Rosyjski atak tuż przy granicy. To dlatego poderwano myśliwce
Przyczyną nagłego alarmu jest sytuacja za naszą wschodnią granicą. W nocy i nad ranem Federacja Rosyjska przeprowadziła kolejny zmasowany atak rakietowy i dronowy na zachodnią Ukrainę. Ukraińskie media donosiły o potężnych eksplozjach w rejonach Lwowa i Tarnopola, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Polski. Celem miały być obiekty infrastruktury energetycznej i wojskowej, a w ruch poszły m.in. rosyjskie rakiety hipersoniczne typu Kindżał.
Bliskość uderzeń rosyjskich rakiet zmusiła polskie siły zbrojne i sojuszników z NATO do natychmiastowej reakcji. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (RSZ) jeszcze przed godziną 6:00 rano ogłosiło rozpoczęcie operacji w polskiej przestrzeni powietrznej. W trybie pilnym poderwano dyżurne pary myśliwskie oraz samolot wczesnego ostrzegania. Aktywowano także naziemne systemy obrony przeciwlotniczej, wprowadzając najwyższy stan gotowości.
x.com/DowOperSZ
"Działania prewencyjne". Dowództwo Operacyjne uspokaja, ale niepewność pozostaje
Chociaż widok wojskowych maszyn na niebie i komunikaty o zamkniętych lotniskach mogły wywołać niepokój, wojsko uspokaja. W oficjalnym komunikacie Dowództwo Operacyjne RSZ podkreśliło, że wszystkie podjęte kroki mają charakter prewencyjny i są standardową procedurą w ramach sojuszu NATO w sytuacji wzmożonej aktywności militarnej za wschodnią granicą.
"To działania o charakterze zapobiegawczym, które mają na celu ochronę przestrzeni powietrznej Polski oraz bezpieczeństwo ludności" - podkreślają wojskowi.
Wojskowi zapewniają, że sytuacja jest nieustannie monitorowana i nie ma bezpośredniego zagrożenia dla ludności. Celem operacji jest uniknięcie powtórki tragicznych incydentów z przeszłości i pokazanie, że polskie niebo jest pod stałą ochroną.
Podjęto działania prewencyjne, mające na celu ochronę polskiej przestrzeni powietrznej, szczególnie w rejonach przyległych do zagrożonych obszarów.
Creative Commons [Wikipedia; Porty Lotnicze]
Co z pasażerami? Paraliż na wschodzie Polski i chaos informacyjny
Nagła decyzja o zamknięciu lotnisk w Radomiu i Lublinie wywołała chaos komunikacyjny i sparaliżowała plany setek pasażerów. Samoloty cywilne, które miały lądować na objętych ograniczeniami lotniskach, były kierowane do innych portów, głównie w Warszawie, Krakowie oraz Rzeszowie. Ruch został jednak już przywrócony.
Lotniska w Radomiu i Lublinie wznowiły operacje lotnicze
— PANSA (@PANSA_PL) October 30, 2025
Choć eksperci tłumaczą, że to standardowe procedury NATO, dla setek pasażerów oznacza to jedno: chaos, niepewność i długie godziny koczowania na lotniskach. Czwartkowy poranek dobitnie pokazał, jak blisko naszych granic toczy się prawdziwa wojna i jak kruche jest poczucie bezpieczeństwa w tej części Europy.