Była żona Putina przerwała milczenie i nazwała go "wampirem". To, co wyznała, mrozi krew w żyłach

Była żona Putina przerwała milczenie i nazwała go "wampirem". To, co wyznała, mrozi krew w żyłach

Była żona Putina przerwała milczenie i nazwała go "wampirem". To, co wyznała, mrozi krew w żyłach

Wiki Commons

Przez 30 lat stała u boku tyrana, który traktował ją "jak kelnerkę". Ludmiła Putina po głośnym rozwodzie została wymazana z oficjalnej biografii męża, ale jej wstrząsające słowa rzucają nowe światło na to, co naprawdę działo się za murami Kremla.

Reklama

Zanim została pierwszą damą Rosji, była zwykłą dziewczyną z Kaliningradu, która marzyła o karierze aktorskiej. Zamiast na deski teatru, trafiła jednak do złotej klatki u boku agenta KGB. Jej historia to opowieść o tym, jak wielka polityka i życie z bezwzględnym człowiekiem potrafią zniszczyć marzenia i osobowość.

"Każdemu, kto z nią wytrzyma trzy tygodnie, należy postawić pomnik"

Zanim stała się panią Putin, była Ludmiłą Szkriebniewą — stewardesą w liniach Aerofłot, która na swojej drodze spotkała skromnego "milicjanta". Tak właśnie przedstawił się jej młody Władimir Putin, ukrywając, że w rzeczywistości jest agentem KGB. Już wtedy zapaliła się czerwona lampka, ale Ludmiła była zakochana. Ich związek od początku nie zapowiadał się na bajkę, co najlepiej podsumowują słowa samego Putina.

Po latach rzucił publicznie zdaniem, które miało świadczyć o jego specyficznym poczuciu humoru, a tak naprawdę obnażało toksyczną naturę ich relacji.

Każdy, kto wytrzyma z nią trzy tygodnie, powinien dostać swój pomnik.

Ten gorzki "komplement", rzucony publicznie niby żartem, był tak naprawdę zapowiedzią piekła, które czekało Ludmiłę przez następne trzy dekady. Od początku to ona była przedstawiana jako ta "trudna", podczas gdy prawda o ich małżeństwie malowała się w znacznie ciemniejszych barwach.

Ludmiła Putin w młodości Ludmiła Putin / Fot. Wiki Commons

Nazywała go "wampirem". Prawda o małżeństwie za murami Kremla

Serce całego dramatu leży w słowach, które Ludmiła Putina miała wypowiedzieć o swoim mężu. W jednej z nielicznych szczerych wypowiedzi, które przedostały się do mediów, nazwała go wprost "wampirem".

To określenie doskonale oddawało to, co czuła, żyjąc u jego boku. Wysysał z niej całą energię, zostawiając jedynie pustkę. Jego poglądy na rolę kobiety w związku były jednoznaczne i nie pozostawiały złudzeń. Jak sama zwierzała się znajomym:

Mąż uważa, że wszystko w domu powinna robić żona – kobiet nie należy chwalić, bo to je psuje.

Jej relacje malowały obraz człowieka zimnego, dla którego żona była jedynie elementem wyposażenia domu. Jak sama wspominała, nawet będąc w ciąży, musiała sama nosić ciężkie zakupy, podczas gdy on nie reagował. Traktował ją nie jak partnerkę, a jak "kelnerkę, która podaje do stołu".

Rola pierwszej damy Rosji okazała się dla niej złotą klatką. Była żywym dowodem na to, że nie pasuje do bezdusznego, wyrachowanego świata wielkiej polityki, w którym jej mąż czuł się jak ryba w wodzie. Jej niechęć do mediów i krytykowany styl były krzykiem rozpaczy kobiety uwięzionej w roli, której nienawidziła.

Ślub Ludmiły i Władymira Putin Wiki Commons

"Cywilizowany rozwód" pod okiem kamer. Potem wymazano ją z biografii

Koniec ich małżeństwa był równie wyreżyserowany, co całe jej publiczne życie. W czerwcu 2013 roku, w przerwie spektaklu baletowego, para stanęła przed kamerami i ogłosiła rozstanie, serwując światu wyuczone formułki.

To była nasza wspólna decyzja. Nasze małżeństwo jest zakończone, przede wszystkim dlatego, że praktycznie się nie widujemy (...) Ja i Ludmiła zawsze będziemy sobie bliscy

– mówił z kamienną twarzą Władimir Putin. Ludmiła potulnie mu wtórowała, dodając, że to "cywilizowany rozwód".

Jednak tuż po tym wyreżyserowanym spektaklu dla mediów, Ludmiła Putin została wymazana z historii. Z oficjalnej biografii prezydenta na stronie Kremla zniknęła, jakby nigdy nie istniała, stając się kobietą bez przeszłości. Zostały tylko córki, bez jakiejkolwiek wzmianki o matce. Tłem dla rozstania były uporczywe plotki o romansie prezydenta z młodszą o 30 lat gimnastyczką, Aliną Kabajewą, z którą dyktator miał później doczekać się syna.

Nowe życie, nowy mąż i miliony za milczenie?

Po rozwodzie Ludmiła zniknęła, by po kilku latach powrócić pod nowym nazwiskiem. W 2016 roku wyszła za mąż za młodszego od niej o ponad 20 lat Artura Oczeretnego, szefa Centrum Rozwoju Relacji Interpersonalnych. Dla wielu był to dowód na to, że w końcu odnalazła szczęście i uciekła z toksycznego związku.

Jej nowe życie owiane jest jednak tajemnicą i... gigantycznymi pieniędzmi. Jak ujawniła Fundacja Nawalnego w swoim śledztwie, była pierwsza dama czerpie fortunę z wynajmu luksusowej nieruchomości w Moskwie, znanej jako Dom Wołkonski. Mowa o dochodach rzędu milionów dolarów rocznie.

Mechanizm jest prosty i genialny w swojej bezczelności. Fundacja zarządzana przez jej nowego męża wynajmuje historyczny budynek firmie należącej do Ludmiły, a ta podnajmuje go państwowym bankom. Jak ujawnili autorzy raportu, tylko w marcu 2020 roku na jej prywatne konto wpłynęło ponad 192 miliony rubli.

Co ciekawe, mimo że jej majątek jest powiązany z Kremlem, ani Ludmiła Putina, ani jej mąż nie zostali objęci sankcjami unijnymi po ataku Rosji na Ukrainę (sankcje nałożyła na nią jedynie Wielka Brytania). Czy luksusowe życie to faktycznie "zapłata za milczenie"? Choć oficjalnie ułożyła sobie życie na nowo, wielu zadaje sobie pytanie, czy kiedykolwiek poznamy pełną prawdę o jej małżeństwie z jednym z najpotężniejszych ludzi świata.

Lubić Putina czy nie lubić Putina? Oto jest pytanie polskiej prawicy. Trudno teraz publicznie deklarować sympatię dla Trumpa - jaką woltę szykuje nam prawica?
Źródło: instagram.com/michalmarszal
Reklama
Reklama