Agnieszka Maciąg przez całe życie inspirowała kobiety, a jej ostatnie pożegnanie stało się tego najpiękniejszym symbolem. W poniedziałek, 15 grudnia, na warszawskich Powązkach Wojskowych zamiast tradycyjnej, męskiej obstawy, urnę z prochami modelki niosły wyłącznie kobiety. Ten poruszający gest, łamiący wszelkie konwenanse, był hołdem dla tej, która uczyła siostrzeństwa i kobiecej mocy.
Przełom na polskim cmentarzu. Urnę z prochami Agnieszki Maciąg niosły same kobiety
W poniedziałkowe przedpołudnie na warszawskim Cmentarzu Powązki Wojskowe żałobnicy byli świadkami sceny, która na długo pozostanie w ich pamięci. Gdy kondukt ruszył, urnę z prochami Agnieszki Maciąg otoczyły i wzięły w swoje dłonie wyłącznie kobiety.
Ich skupione, pełne godności twarze stanowiły widok niezwykły, przełamujący wieloletnią, zdominowaną przez mężczyzn tradycję. Ten symboliczny gest był idealną klamrą spinającą życie i misję, jaką prowadziła pisarka Agnieszka Maciąg – duchowa przewodniczka tysięcy Polek.
Za tą wyjątkową oprawą stała firma założona i prowadzona przez kobiety, która specjalizuje się w przełamywaniu konwenansów — ta sama, która pojawiła się na pogrzebie Stanisława Soyki. Skupione kobiety zadbały, by świecka ceremonia, prowadzona przez mistrzynię ceremonii, była spójna z filozofią zmarłej. To nie był przypadek, a świadoma decyzja, by pożegnanie było hołdem dla kobiecej siły, o której pisała i którą ucieleśniała.
Fot. Paweł Wrzecion/AKPA
Wzruszające pożegnanie Agnieszki Maciąg
Na Cmentarzu Powązki Wojskowe pojawiło się wielu przyjaciół i znajomych, by oddać hołd tej niezwykłej kobiecie, jaką była Agnieszka Maciąg. Wśród żałobników można było dostrzec między innymi Monikę Olejnik, Piotra Adamczyka z żoną czy Pawła Wilczaka. Jednak największą siłę pokazała najbliższa rodzina: mąż Robert Wolański, dzieci oraz 87-letnia była teściowa, aktorka Barbara Wrzesińska.
Ostatnie pożegnanie Agnieszki Maciąg odbyło się w otoczeniu, które sama zmarła z pewnością by pokochała. Urna otoczona pastelowymi kwiatami, dziesiątki białych świec i jej zdjęcie wśród natury.
Zamiast modlitw słychać było mantry, a w tle wybrzmiał utwór napisany przez samą artystkę – "Zatrzymaj czas". To wszystko tworzyło atmosferę spokoju i światła, o którą prosił jej mąż, Robert Wolański, który zamiast kwiatów zachęcił do wsparcia Fundacji Onkologicznej Rakiety.