Rodzina Clarke, znana z wychowywania słynnych pięcioraczków z Horyńca, od dawna dzieli się w sieci swoim niezwykłym życiem, zdobywając sympatię tysięcy Polaków. Sielankowy obrazek pękł jednak jak bańka mydlana po jednej, krótkiej publikacji. Nagranie z ich kuchni wywołało prawdziwą lawinę krytyki i sprawiło, że w komentarzach zawrzało od oskarżeń i apeli o wezwanie MOPS-u.
Rodzinna sielanka to tylko pozory? Pokazali kuchnię i rozpętała się burza
Rodzina Clarke z Horyńca regularnie uchyla rąbka tajemnicy ze swojej codzienności, ale ostatnie nagranie z ich domu wywołało prawdziwy wstrząs. To, co zobaczyli internauci, zmroziło im krew w żyłach. Na nagraniu widać kuchenny armagedon: góry nieumytych naczyń, które niemal wysypują się ze zlewu, otwarte szafki odsłaniające chaos, a blaty uginające się pod stertami resztek jedzenia, opakowań i chemii gospodarczej.
Wrażenie chaosu i ciasnoty potęgowały intensywnie żółte ściany, a każdy centymetr przestrzeni był zajęty. Mimo że w domu jest zmywarka, zalegające naczynia zdają się być normą. W opisie nagrania rodzina z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że to dla nich codzienność.
Po kolacji zazwyczaj zmywa najstarszy syn.
Dla wielu internautów ta informacja była tylko kolejnym dowodem na to, że w domu pięcioraczków z Horyńca panuje chaos, w którym obowiązki spadają na nastolatka.
Facebook/Rodzina Clarke
"Wezwać MOPS!". Internauci nie mieli litości
Nagranie podzieliło obserwatorów i rozpętało prawdziwą burzę w komentarzach. Część z nich nie kryła oburzenia, oskarżając rodziców o zaniedbanie i stwarzanie dzieciom niehigienicznych warunków. Padły bardzo mocne słowa, a najczęściej powtarzającym się apelem było wezwanie opieki społecznej.
Wezwać MOPS! To nie jest normalny dom, to melina. Jak w takich warunkach można wychowywać dzieci?
Kolejne głosy tylko potęgowały oburzenie, wskazując na brak podstawowych standardów.
W głowie mi się to nie mieści. Ja rozumiem, że dużo dzieci, ale to jest zwykły brud i syf. Zero higieny, wstyd.
Jednak równie szybko pojawili się obrońcy rodziny Clarke. Wskazywali, że utrzymanie idealnego porządku przy tak licznej gromadce jest po prostu niemożliwe i doceniali rodziców za pokazanie prawdy, a nie wyidealizowanego obrazka z Instagrama.
Ludzie, puknijcie się w czoło! Myślicie, że przy jedenastce dzieci dom lśni? Przynajmniej pokazują prawdę, a nie lukrowany świat z Instagrama, który nie istnieje.
Matka pięcioraczków odpowiada na zarzuty. "To jest nasze prawdziwe życie"
W obliczu lawiny hejtu pani Dominika Clarke nie zamierzała chować głowy w piasek. Zamiast kasować film i przepraszać, postanowiła odnieść się do zarzutów, dając jasno do zrozumienia, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Jej postawa to jasny komunikat dla krytyków: to jest nasze prawdziwe, niefiltrowane życie. Zamiast skupiać się na idealnym porządku, matka woli chwalić swoich najstarszych synów, Philipa i Elliota, za ich kulinarną odwagę i pomoc.
Postawa rodziny jest jasnym sygnałem: nie zamierzają udawać i kreować w sieci idealnego wizerunku. Dla jednych jest to dowód na siłę i autentyczność, dla innych – na przyzwolenie na bałagan w kuchni, który przekracza dopuszczalne granice. Ta szczerość stała się jednocześnie ich największą siłą i powodem najostrzejszych ataków.