Białe koszule, uroczysty apel i hymn państwowy – tak miało wyglądać rozpoczęcie roku szkolnego w Starachowicach. Zamiast tego, w szkolnej auli wybrzmiały słowa o imprezowaniu na weselu w Dubaju, a publiczność złożona z rodziców, nauczycieli i władz miasta... zaczęła bić brawo. To, co wydarzyło się w Szkole Podstawowej nr 10, wywołało ogólnopolski skandal i pociągnęło za sobą lawinę konsekwencji.
Uczniowie zaśpiewali, dorośli klaskali. A nie powinni
Scena jak z absurdalnej komedii rozegrała się 1 września 2025 roku podczas Miejskiej Inauguracji Roku Szkolnego 2025/2026 w Szkole Podstawowej nr 10 z Oddziałami Integracyjnymi im. Szarych Szeregów w Starachowicach. W obecności prezydenta miasta i całej kadry pedagogicznej, grupa uczennic wykonała popularny hit disco polo "Wesele w Dubaju" zespołu Daj To Głośniej.
Z ust dzieci popłynęły słowa, które wprawiły część publiczności w osłupienie: "W Dubaju w hotelu. Na swoim weselu. Będę p1j@na, będę pi!!ana. Niech dowie się teściowa, kto będzie ci gotował".
Najbardziej zdumiewające było jednak to, co stało się później. Jak widać na nagraniu, które błyskawicznie obiegło internet, dorośli — w tym rodzice i nauczyciele — nagrodzili występ gromkimi brawami. Nikt nie zareagował na niestosowny tekst piosenki.
Radny nie wytrzymał. "Poczułem się zażenowany, chciałem to przerwać"
Na szczęście nie wszyscy klaskali. Ciszę przerwał miejski radny Konrad Rączka, który nie mógł uwierzyć w to, co widzi i słyszy. To on jako pierwszy opublikował nagranie w mediach społecznościowych, rozpętując ogólnopolską burzę.
To sytuacja, którą trudno nazwać inaczej niż skandalem. Czy o taką edukację nam chodzi? Jako rodzic, jako członek komisji edukacji, ja się nie godzę. Czuję się zażenowany. W pewnym momencie chciałem przerwać to.
Radny Rączka zwrócił uwagę na dodatkowy, absurdalny kontekst. Miasto, które zmaga się z problemem alkoholu w przestrzeni publicznej, staje się sceną dla promowania picia przez dzieci.
Tyle jest alkoholu w przestrzeni publicznej, tyle reklam alkoholu. Zastanawiamy się w Starachowicach nad nocną prohibicją, która może w najbliższym czasie wejść w życie w godzinach od 23 do 6, a tu ktoś wpadł na tak skandaliczny pomysł.
Co ciekawe, tuż po wydarzeniu szkoła w swoich mediach społecznościowych opisała występ jako "wzbudzającą uśmiech satyryczną część artystyczną", co tylko dolało oliwy do ognia.
Miasto reaguje błyskawicznie. Nauczycielki straciły pracę
Gdy afera w szkole nabrała ogólnopolskiego rozgłosu, władze miasta musiały działać i to szybko. Oświadczenie było stanowcze. Urzędnicy poinformowali, że przeprowadzili "rozmowę dyscyplinującą" z dyrekcją, podkreślając, że "utwór tego typu nie powinien znaleźć się w repertuarze szkolnych obchodów".
Ale na rozmowach dyscyplinujących się nie skończyło. Konsekwencje okazały się niezwykle surowe. Ze szkołą pożegnały się dwie nauczycielki odpowiedzialne za przygotowanie części artystycznej. Co więcej, władze miasta skierowały wniosek do Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli w sprawie dyrektor placówki, Anny Woźniak-Kwiatkowskiej, zarzucając jej ewentualne niedopełnienie nadzoru pedagogicznego.
Była dyrektorka i posłanka PiS grzmi: "Jestem zawstydzona"
Do chóru oburzonych dołączyła posłanka PiS Agata Wojtyszek, dla której cała sytuacja miała wymiar osobisty. Okazało się bowiem, że w przeszłości była dyrektorką właśnie tej szkoły. Jej reakcja była pełna niedowierzania i wstydu.
Jako była dyrektorka tej właśnie szkoły, a obecnie poseł jestem zawstydzona. Jestem także przekonana, że placówki oświatowe mają podstawowy obowiązek stawiania granic - granic, które chronią młodych ludzi przed treściami przekraczającymi granice odpowiedzialności i dobrego smaku.
Posłanka nie kryła też oburzenia postawą dorosłych, którzy oklaskiwali występ. "Bicie braw po takich słowach piosenki (...) to na pewno nie jest postawa, której oczekujemy od nauczycieli" – podsumowała.
"To boli". Głos zabrali uczniowie i... zespół Daj To Głośniej
W całej tej medialnej burzy zapomniano jednak o głównych bohaterkach zamieszania – uczennicach. W internecie pojawiły się głosy, że czują się skrzywdzone falą hejtu, która na nie spłynęła. Jak napisała jedna z nich, wykonany został tylko fragment utworu, pozbawiony wulgaryzmów.
Zaśpiewaliśmy tylko refren, nie było w nim wulgaryzmów. Zostaliśmy przedstawieni w mediach tak, jakbyśmy zrobili coś złego, a przecież włożyliśmy w to dużo pracy. To boli.
Cały skandal w Starachowicach z typowym dla siebie dystansem skomentował zespół Daj To Głośniej. Na swoim profilu w mediach społecznościowych napisali z przymrużeniem oka: "Bardzo byśmy chcieli zagrać w przyszłym roku w Starachowicach. Fanów wśród radnych już mamy". Wygląda na to, że o Starachowicach jeszcze długo będzie głośno.