Odszedł jeden z tych aktorów, których twarzy się nie zapomina. Graham Greene, legendarny Kicking Bird z "Tańczącego z wilkami", zmarł w wieku 73 lat. Jego kreacja nie tylko przyniosła mu nominację do Oscara, ale też dała głos i godność rdzennym aktorom w Hollywood, przełamując lata krzywdzących stereotypów.
Nie żyje Graham Greene. Fani "Tańczącego z wilkami" pogrążeni w smutku
Świat kina obiegła smutna wiadomość. Jak poinformował jego agent Michael Greene, aktor Graham Greene nie żyje. Odszedł w wieku 73 lat po długiej chorobie, pozostawiając po sobie pustkę, której nie da się zapełnić.
Jego agent w poruszających słowach pożegnał przyjaciela:
Był wspaniałym człowiekiem znanym ze swej moralności, etyki i charakteru. Będzie nam go bardzo brakowało.
Choć jego filmografia liczy blisko 190 ról, dla milionów na zawsze pozostanie mądrym i dumnym wodzem Lakotów, Kicking Birdem (Kopiącym Ptakiem), z arcydzieła Kevina Costnera.
Rola, która dała mu nominację do Oscara i nieśmiertelność
Przełom w jego karierze nastąpił w 1990 roku i był to prawdziwy wstrząs. Rola Ziŋtká Nagwáka, czyli Kicking Birda, była czymś więcej niż tylko kolejnym występem. Była to kreacja pełna głębi, ciepła i humoru, która przyniosła mu zasłużoną nominację do Oscara. Mało kto wie, że na swoim koncie miał także nagrodę Grammy, którą zdobył w 2000 roku za najlepszy mówiony album dla dzieci.
Jego występ w "Tańczącym z wilkami" był rewolucją. Greene stał się drugim w historii rdzennym aktorem nominowanym do Oscara, ale co ważniejsze, pokazał Hollywood, że postacie rdzennych Amerykanów mogą być skomplikowane, pełne humoru i mądrości, a nie tylko stanowić milczące tło.
Graham Green zasłynął rolą Kopiącego Ptaka w "Tańczącym z Wilkami"
Od hutnika do gwiazdy Hollywood. Nie tylko "Tańczący z wilkami"
Zanim jednak trafił na czerwony dywan, jego droga do sławy była długa i wyboista. Urodzony w rezerwacie Sześciu Narodów w Ontario jako członek plemienia Oneidów, przez lata imał się różnych zawodów. Był kreślarzem, hutnikiem, spawaczem, a nawet technikiem przy koncertach rockowych. Aktorstwo odkrył dopiero w latach 70., zaczynając od występów w teatrach.
Choć rola Kicking Birda stała się jego wizytówką, filmy z Grahamem Greene'em to długa lista kultowych produkcji. Widzowie z pewnością pamiętają go jako wzruszającego Arlena Bitterbucka, czekającego na egzekucję w "Zielonej mili", u boku Mela Gibsona w komediowym westernie "Maverick" czy jako policjanta w "Szklanej pułapce 3". Jego wszechstronność potwierdzały też nowsze role w serialach "The Last of Us" czy prequelu "Yellowstone" – "1883".
"Wiecie, czasem bywamy zabawni". Walczył z absurdami Hollywood do samego końca
Graham Greene był nie tylko wybitnym aktorem, ale także człowiekiem o ciętym języku i ogromnym poczuciu humoru, który bezlitośnie punktował absurdy Hollywood. Przez całą karierę walczył ze szkodliwymi stereotypami, które krzywdziły rdzennych artystów. W jednym z wywiadów wspominał początki swojej kariery.
Kiedy po raz pierwszy zaczynałem w branży, to była bardzo dziwna rzecz, w której wręczali ci scenariusz, w którym musiałeś mówić tak, jak myśleli, że mówią rdzenni mieszkańcy. (...) Musisz wyglądać stoicko. Nie uśmiechać się. Trzeba dużo chrząkać. Nie znam nikogo, kto by się tak zachowywał.
Najlepiej obrazuje to anegdota z castingu do "Karmazynowego przypływu". Kiedy reżyser Tony Scott stwierdził, że nie wyobraża sobie rdzennego Amerykanina w załodze łodzi podwodnej, Greene zgasił go mistrzowską ripostą:
Powiedz to moim czterem wujkom, którzy zginęli na Pacyfiku. Dzięki za podróż do Nowego Jorku, spadam na lunch.